Moja historia z drewnem zaczęła się na długo przed tym, jak pierwszy raz wziąłem do ręki dłuto.
W Lubartowie koło Lublina mój dziadek prowadził stolarnię — miejsce pachnące świeżymi wiórami, żywicą i heblowanym drewnem.
Jako dziecko spędzałem tam każde wakacje. Nie zawsze byłem wielką pomocą — częściej psociłem niż pracowałem — ale to właśnie wtedy, nieświadomie, zaszczepił się we mnie zapach i duch rzemiosła. Ten klimat, pamięć drewna i rodzinnej pracy to dziś część historii naszej pracowni.
Kilka lat później, w 1976 roku, zadałem sobie pytanie, które zmieniło całe moje życie:
„Czy życie może być czymś więcej niż codzienną wędrówką?”
Z plecakiem ruszyłem autostopem w Polskę, szukając odpowiedzi.
Droga zaprowadziła mnie w Bieszczady, na Przysłup Caryński, gdzie spotkałem Zdzisława — emerytowanego wykładowcę Uniwersytetu Warszawskiego, który zamieszkał w małej drewnianej chacie nad potokiem, rzeźbiąc każdego dnia.
To on pokazał mi, że drewno ma duszę.
To u niego powstała moja pierwsza rzeźba — prosta głowa wyrzeźbiona z kloca lipowego. Daleka od doskonałości, ale była początkiem wszystkiego.
I wtedy zrozumiałem, że moja droga będzie prowadzić przez drewno.
Po powrocie z Bieszczadów dołączyłem do Cepelii jako twórca ludowy, gdzie uczyłem się stylu, proporcji, ornamentyki oraz szacunku do tradycji polskiego rzemiosła.
W 1986 roku zdałem egzamin mistrzowski, uzyskując tytuł mistrza rzeźby w drewnie — jeden z najważniejszych kamieni milowych w moim zawodowym życiu.
Kolejne lata spędziłem w Niemczech i Francji, pracując w warsztatach zajmujących się renowacją i rekonstrukcją mebli antycznych oraz rzeźbionych elementów.
To europejskie doświadczenie nauczyło mnie precyzji, dyscypliny i głębokiego szacunku dla stylów historycznych.
W naszej pracowni podstawą nadal jest ręczne rzeźbienie — dłuta, hebel, tradycyjne techniki i respekt dla materiału. Nowoczesna technologia jest u nas narzędziem, nie zamiennikiem rzemiosła — naturalnym uzupełnieniem sztuki, tak aby tradycja mogła żyć dalej, przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Młodsze pokolenie czyli synowie absolwenci liceum plastycznego kierunku snycerstwa i informatyki wniosło do warsztatu modelowanie 3D i wybrane etapy technologii CNC, które pomagają w projektowaniu, wizualizacji i rekonstrukcji skomplikowanych elementów. A nad całością od lat czuwa żona, mama wspierając nas w pracowni i biurze.
Od lat tworzę rzeźby dla kościołów, pałaców, instytucji zabytkowych oraz klientów indywidualnych.
Specjalizuję się w:
rzeźbie sakralnej,
rekonstrukcjach zabytków,
ornamentach i detalach snycerskich,
rzeźbach portretowych i artystycznych.
Każda praca jest dla mnie rozmową z drewnem — kontynuacją tej samej drogi, która zaczęła się w stolarni dziadka, rozwinęła w Bieszczadach i trwa do dziś.
